Myślałam, że kulkodrom to zabawka dla chłopców. Myliłam się! Dziewczynki także dają się wciągnąć. I był to jeden z najlepszych prezentów, jaki Młoda dostała na Boże Narodzenie. Tak, tak. Od tamtej pory zabawa kulkodromem wraca do nas regularnie i niezmiennie daje radość.
![]() |
Kulkodrom - 105 elementów |
W naszym zestawie jest ponad 100 elementów - plastikowych półprzeźroczystych rurek, kołowrotków, powyginanych zjeżdżalni, lejków, jest nawet pętla (która mnie kojarzy się z rollercoasterem) . Do tego kilkadziesiąt szklanych kulek oraz instrukcja obsługi, z której można się dowiedzieć, jak zbudować konstrukcję taką, jak na opakowaniu. Szczerze mówiąc, instrukcja od razu poszła w kąt, bo do akcji wkroczyła osobista inwencja twórcza Córki.
Efektem każdej zabawy jest inny, oryginalny tor, a my z zaciekawieniem obserwujemy, gdzie się kulki potoczą.
Zabawa to pole do popisu dla dziecięcej wyobraźni, ale także umiejętności planowania i przewidywania.
![]() |
Gotowy tor dla kulek |
Dodam tylko, że ta wspaniała zabawka to wydatek około 60 zł. Oczywiście w sklepach znajdziecie wiele różnych kulodromów - plastikowych i drewnianych, z większą i mniejszą liczbą elementów, z kulkami dużymi i małymi. Ceny też są przeróżne. Nie zawsze najdroższe znaczy najlepsze. Zabawa na pewno zyska na atrakcyjności, gdy dziecko będzie miało wiele elementów konstrukcyjnych do wyboru, co pozwoli mu na tworzenie zróżnicowanych tras.
Jak prezent dla 6latki, kulkodrom spisał się lepiej niż dobrze. Zabawką interesuję się też oczywiście młodszy dzieć (2,5 roku), który na szczęście nie ma zapędów do połykania szklanych kulek. Zaangażowanie Młodego sprowadza się jednak głównie do obserwacji kulek, wrzucania ich na trasę i - niestety - burzenia torów, co oczywiście prowadzi do awantury. Sądzę, że Młodszy potrzebuje jeszcze co najmniej 2 lat, żeby docenić wszystkie walory kulodromu.
A dla wytrwałych - bonus. Tak się leci w kulki:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz