sobota, 17 września 2016

Wodne eksperymenty

Ta zabawa sprawdza się u nas o każdej porze roku i w każdych okolicznościach. Była jedną z pierwszych, jaka na dłużej zajmowała moją 3-4 letnią Córkę, a która do dziś jest przez nią lubiana (choć ma już lat 6), a na dodatek wciąga 2 letniego syna.

Zabawy z wodą dla dzieci
Zabawy z wodą - dwulatek w akcji

Czego potrzebujemy? Wody oraz miseczek, kubeczków, pojemniczków (najlepiej plastikowych, mogą być przeźroczyste lub w różnych kolorach), może też być kuchenna miarka, strzykawki różnych rozmiarów, łyżeczki, lejek, plastikowe butelki - słowem wszystko do czego i dzięki czemu można przelewać wodę. Przyda się też ścierka, bo na pewno nie obędzie się bez małych wypadków ;)

Zabawy nie trzeba nawet specjalnie moderować - dzieciaki chętnie przystępują do samodzielnego przelewania płynów; można im pokazać jak działa lejek lub strzykawka. Można też wymyślać im zadania dodatkowe - np. "Ciekawe ile łyżek wody zmieści się w tym kubeczku...".



W wodne eksperymenty z powodzeniem bawiliśmy się na kuchennej podłodze, potem na kuchennym blacie, a latem - na stole w ogrodzie. Kiedyś pokazałam Córce, że wodę można zabarwić na niebiesko dodając kilka kropel atramentu. Zabawa z kolorową wodą od nowa zyskiwała na atrakcyjności - można sprawdzić, jak zmienia się natężenie barwy w zależności od ilości dolanej wody.

Jeśli użyjecie ciepłej wody, nie musicie się martwić, że chlapanie się w wodzie dziecku zaszkodzi, a jeśli użyjecie wody przegotowanej - możecie dodatkowo dać dzieciom do zabawy słomki (rurki) - wtedy, nawet jeśli napiją się trochę (bo zamiast dmuchać bańki, wciągną wodę do buzi) - nic im się nie stanie. Choć wtedy nie radzę używać atramentu ;)
(A tak swoją drogą: sami wiecie, że zmyć atrament z rąk jest dość ciężko i trzeba się napracować, zatem zdziwi Was, że kilka kropel atramentu w wodzie najpierw zabarwia ją na niebiesko, a potem "magicznie" znika ;) )



Przy tej zabawie, przy moim minimalnym zaangażowaniu, dzieci potrafiły spędzić 30-40 minut, co jak na moje bardzo energiczne i wiecznie w ruchu dzieci jest nie lada osiągnięciem. Tzw. wodne eksperymenty (nazwę wymyśliła Córka) uczą dzieci cierpliwości, wspierają małą motorykę, ćwiczą koordynację ruchową, a przy okazji wspierają naukę potrzebnych w życiu umiejętności - takich jak samodzielne nalewanie soku z dzbanka czy przelewanie czegoś z kubka do kubka.

środa, 14 września 2016

Fasolkowe szaleństwo

Zabawa z fasolą potrafi wciągnąć na kilkanaście minut, nawet póltoraroczniaki. U mnie fasolą bawi się zarówno żłobkowy Syn, jak i 6-letnia Córka.
Oczywiście, jeśli Twoje dziecko ma skłonność do wkładania wszystkiego do buzi, musisz mieć je stale na oku - młodsze dzieci mogą się bowiem taką fasolką zakrztusić. Niemniej jednak jest ona bezpieczniejsza niż kamyki czy spinacze.


Co robimy z ziarnami fasoli (ja używam fasoli typu Jaś)? Wysypujemy na stolik lub podłogę i wrzucamy do butelki. Tylko tyle i aż tyle. Od dziecka w każdym wieku wymaga to cierpliwości, sprytu, ćwiczy małą motorykę. Maluchowi wcale nie tak łatwo wziąć ziarno fasoli w dwa palce, a potem wycelować w mały otwór butelki. Starszaki też kombinują, bo biorą w garść kilka ziaren, próbują je przesypywać.

 

Żeby uatrakcyjnić zabawę, czasami do fasoli dodaję trochę surowego makaronu (świderki). Inną odmianą jest zbieranie fasolek za pomocą łyżeczki. Jeśli masz dwoje dzieci - możecie urządzić zawody w zbieraniu fasolek, kto szybciej wrzuci do butelki swoją porcję. My czasami kończymy zabawę układając z fasolek wzorki, rysunki, szlaczki. Ziarenka lubią "uciekać", ale można je układać wzdłuż fug w glazurze podłogowej. To także ćwiczy cierpliwość i wspiera rozwój małych rączek, rozwija umiejętności manualne.


Ogromną zaletą jest to, że zabawka się nie zużywa - po zabawie wystarczy pozbierać ziarnka, wrzucić do butelki i zakręcić  - u mnie butelka z ziarnami fasoli leży sobie w kuchennej szufladzie i jest gotowa do użycia.

środa, 7 września 2016

Kim jestem?

Jestem Mamą Nieidealną. Mamą dwójki fajnych, energicznych dzieciaków, które od zawsze wymagały ode mnie pełnego zaangażowania. Córka ur. 2010 r., syn w 2014. Chwile, kiedy "dzieci bawią się same" są tak rzadkie, że prawie nigdy się nie zdarzają. A ja staram się dzielnie stawiać temu czoła, choć przecież oprócz dzieci mam też męża, dom i pracę na etacie (która często także angażuje mnie w weekendy).
Dziecięce zabawy zwykle mnie nudzą, wydają mi się bez sensu. Z prawdziwym przerażeniem wspominam czasy, gdy córka miała 2 latka, zbudowała z lego wieżę, wchodziła na nią ludkiem, a mnie kazała krzyczeć "Aaaaa!", gdy go z niej zrzucała. I tak 40 czy 50 razy... To nie jest na moje nerwy.
Od tamtej pory opracowałam kilka metod na nudę, katalog kreatywnych zabaw, którymi będę się z Wami dzielić. Nie wszystkie pomysły, które sprawdziły się u Córki, działają też na Syna. Ale to może kwestia czasu. Również w Waszym przypadku prawdopodobnie nie wszystkie propozycje "zadziałają. Dzieci mają różne tempo rozwoju kompetencji, różny temperament, różne zainteresowania. Ale im większy - my, Mamy - będziemy miały katalog narzędzi, tym łatwiej poradzimy sobie w kryzysowych sytuacjach. Oczywiście najłatwiej jest włączyć telewizor lub dać tablet, ale to nie jest moja metoda wychowawcza.
Mam nadzieję, że zaproponowane przeze mnie zabawy w znakomitej większości sprawdzą się także i u Was, zainspirują, podpowiedzą i wspomogą, gdy własna kreatywność zawodzi.